- komentarz jednego z polskich nauczycieli, jako refleksja nad szkolnictwem pod koniec 2020 roku.
Właśnie zakończyliśmy serię webinarów o studiach w Danii organizowanych dla osób zainteresowanych studiowaniem za granicą. W tym roku po raz pierwszy doświadczyliśmy na tzw. "własnej skórze" na czym polega uczenie czy edukowanie młodych ludzi drogą internetową np. za pomocą prezentacji online. Sytuacja pandemiczna uniemożliwiła nam przeprowadzanie organizowanych co roku wykładów/prelekcji na żywo w różnych szkołach średnich na terenie Polski. Nasze prelekcje często były (i nadal są) formą motywacji, inspiracji oraz edukacji młodych ludzi na temat świadomego oraz rozsądnego wyboru dalszej ścieżki rozwoju i nauki na uczelniach wyższych, zwłaszcza pod względem wyjazdu za granicę.
W tym roku do maturzystów dotrzeć mogliśmy tylko za pomocą internetu. Jednak droga ta umożliwiła nam dodatkowo otrzymanie bezpośrednich relacji, czyli informacji zwrotnych, zarówno od nauczycieli jak i od uczniów, na temat kształcenia w Polsce. Informacje te były często bardzo szczere i ciężko byłoby je pozyskać w trakcie oficjalnych spotkań na terenie szkoły. Konkluzja niestety jest smutna – ograniczenia pandemiczne ukazały słabość organizacji edukacji w Polsce oraz jej wymiar prowizoryczny w stosunku do prawdziwych wymagań dzisiejszego świata.
Gdy wiedza jest na wyciągnięcie ręki, czy uczenie się teorii na pamięć powinno być jedyną formą kształcenia w Polsce?
Każdy kto ukończył szkołę podstawową czy średnią zdaje sobie sprawę z tego, że pewne podstawowe informacje trzeba po prostu wyuczyć się na pamięć. Bez względu na przedmiot, czy jest to tabliczka mnożenia, wzory fizyczne czy słówka z j. angielskiego, bez zapamiętania podstaw ciężko osiągnąć dalszy rozwój na wyższym poziome. Niestety model ten praktykowany jest często nie tylko przy nauczaniu początkowym ale również na uczelniach wyższych w Polsce. Coś, co jest zrozumiałe na poziomie edukacji podstawowej nie jest już tak do końca zrozumiałe przy edukacji na poziomie zaawansowanym. W czasach, gdy wiedza jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, czy uczenie się teorii na pamięć powinno być jedyną formą kształcenia w Polsce? Który pracodawca będzie wymagał od swoich pracowników, by ci recytowali mu teorie z pamięci, gdy samemu może szybko sprawdzić te informacje na swoim telefonie? Czy nie powinniśmy w polskiej edukacji położyć większy nacisk na rozwój konkretnych umiejętności uczniów, umiejętności radzenia sobie z prawdziwymi problemami i rozwiązywania problemów wziętych z życia codziennego? Czy nauczanie na poziomie wyższym nie powinno skupić się na rozwijaniu w studentach myślenia logicznego i zdolności, które będą od nich oczekiwane w późniejszym życiu zawodowym? W realiach dzisiejszego świata nie ma już czasu na długoletnie szkolenie nowych pracowników – dzisiaj wymaga się od pracownika prawie pełnej gotowości do pracy już od pierwszego dnia zatrudnienia.
Zdalne nauczanie obnażyło słabość nauczania
Dostajemy informacje od uczniów, jak obecnie można w dość łatwy i sprytny sposób zaliczyć nawet bardzo trudną klasówkę czy sprawdzian organizowany drogą online.
Przykład 1: Nauczyciel odpytuje uczniów np. ze słówek. Uczeń na swoim komputerze oprócz otworzonego okna dialogowego z nauczycielem ma również otworzone okno z listą słówek, o które jest pytany. Inny uczeń natomiast wypisał sobie słówka na karteczce i przykleił koło monitora. Obydwaj uczniowie odpowiadają na pytania nauczyciela bez problemu i zaliczają sprawdzian bardzo dobrze pomimo tego, że słówek i tak dobrze nie znają. Pozostaje więc zapytać, co tak naprawdę miał zweryfikować tego typu sprawdzian?
Przykład 2:. Nauczyciel organizuje egzamin i postanawia mieć podgląd zarówno na ucznia jak i na jego monitor, by mieć pewność, że ten nie będzie oszukiwał. Uczeń natomiast wkłada sobie małą słuchawkę do ucha a następnie nakłada na uszy duże zewnętrzne słuchawki. Duże słuchawki podłączone są do webinaru z nauczycielem, małe natomiast łączą się bezpośrednio z kolegą, który ma książkę i komputer przed sobą. Na każde pytanie zadane przez nauczyciela uczeń dosłownie recytuje (a raczej powtarza za kolegą) informacje zapisane w podręczniku. Ocena również bardzo dobra pomimo tego, że uczeń wcale nie musi znać odpowiedzi na każde pytanie.
Takich przykładów można przytaczać wiele. Obnażają one niestety słabość systemu edukacji w Polsce. Od dawien dawna panuje u nas taka niewidzialna i nieustanna walka pomiędzy nauczycielami (jak bardzo można przycisnąć uczniów) a uczniami (jak bardzo można obejść i oszukać nauczyciela). Nauczyciele (z powodu narzuceń ministerialnych) mają wyśrubowane wymagania od uczniów pod względem wymaganej wiedzy, uczniowie natomiast zamiast skupiać się na przyswajaniu często dość niepraktycznych informacji (o pantofelku czy bitwie pod Cedynią) bardziej skupiają się na kombinowaniu i oszustwie, by móc jakoś zaliczyć „niezdawalny” egzamin. I w całej tej walce zatraca się prawdziwy duch i cel edukacji oraz przyjemność z procesu rozwoju i poszerzania własnej wiedzy.
Wielu nauczycieli szkół średnich potwierdziło nam, że system edukacji zdalnej w polskich warunkach nie działa, „funkcjonujemy w czymś co po prostu nie funkcjonuje”. Na dłuższa metę, bez wprowadzenia głębszych reform, taki system niestety spowoduje wiele szkód w kształtowaniu i w rozwoju młodego pokolenia, które zamiast wiedzy (zapamiętanych informacji) wyniesie ze zdalnego nauczania jedynie umiejętność oszustwa i kombinowania. I ciężko za tą sytuację obwiniać tylko nauczycieli, którzy sami kształcili się niejednokrotnie w czasach bez pandemii, bez komputera i bez internetu. Nowoczesne wzorce nauczania i przykłady nowoczesnych metod nauki powinny wychodzić raczej od naukowców, ze świata nauki, powinny być szeroko propagowane przez wyższe uczelnie. Jednak na wyższych uczelniach w Polsce czas jakby się już dawno zatrzymał: nadal organizowane i prowadzone są wielogodzinne nudne wykłady, których studenci nagminnie unikają; nieliczne zajęcia praktyczne najczęściej prowadzone są przez osoby posiadające głównie widzą książkową i nikłe doświadczenie w prawdziwym biznesie; i od lat panuje jedna ogólna zasada przetrwania: „zakuj, zdaj, zapomnij”.
Jak edukacja wygląda w Danii?
Polacy, którzy rozpoczynają naukę w Danii, bardzo często są zaskoczeni „innością” w relacjach pomiędzy uczniem a nauczycielem, oraz w ogólnym podejściu do nauczania danego tematu oraz przeprowadzania egzaminów.
Po pierwsze - nauczyciel to nie jest nasz wróg i jego rolą nie jest wykładanie uczniom „suchej” teorii z książki. Teorię uczeń może przyswoić sobie z podręcznika samemu w trakcie przygotowywania się do zajęć. Zajęcia natomiast służą temu, by teorie te w skrócie omówić oraz poszerzać o rzeczy praktyczne oraz o takie, których w podręczniku po prostu nie ma. Zajęcia akademickie nie są organizowane w formie wykładów, ale raczej w formie dyskusji na dany temat, organizowane są prace grupowe nad konkretnym zadaniem, uczniowie prezentują nawzajem przygotowane przez siebie informacje itd. Nauczyciel natomiast służy jako doradca czy promotor doradzający, inspirujący, jednak nie oceniający czy robimy coś źle czy dobrze – od tego jest egzamin. Nauczyciel (nawet akademicki) nie ma problemu, by przyznać się do tego, że czegoś nie wie. Pomimo tego nie traci on autorytetu w oczach swoich uczniów.
Po drugie – egzaminy starają się jak najbardziej odzwierciedlić realne sytuacje, które uczniowie czy studenci doświadczą w swoim późniejszym życiu zawodowym. Dlatego w czasie egzaminu studenci mogą często korzystać z własnych notatek a czasem nawet z książki czy internetu – tak jak w życiu codziennym, pozaszkolnym. Dla wielu studentów m.in. z Polski taka sytuacja jest śmieszna i ciężka do uwierzenia. Nie każdy jest w stanie zrozumieć czy uwierzyć, że na egzaminie można legalnie korzystać z różnych pomocy. Teoretycznie sugeruje to, że tego typu egzaminy można zdać w bardzo łatwy sposób z najwyższymi ocenami (przepiszę coś prosto z książki i mam zaliczone).
Jednak egzaminy w Danii wcale nie sprawdzają „wykutej na pamięć” wiedzy studenta, a raczej jego umiejętność użycia tej wiedzy na konkretnych przykładach. Egzaminy wymagają pracy nad konkretnymi projektami, często pracy w grupie. Na takim egzaminie trzeba wykazać się myśleniem a nie umiejętnością zapamiętywania teorii. I wbrew pozorom z początku polscy studenci wcale nie osiągają tak wspaniałych rezultatów jakich się wcześniej spodziewali. Głownie dlatego, że studenci z Polski muszą wpierw zmienić swój sposób myślenia i podejścia do edukacji. Studenci muszą sami zrozumieć, jak wyciągnąć wiedzę z przedmiotów uczonych w inny sposób niż w Polsce oraz jak przygotować się do egzaminów, by móc osiągnąć dobre rezultaty w czasie egzaminów.
Po trzecie – każdy egzamin w Danii oceniany jest przed 2 osoby, czasem nawet przez osoby spoza szkoły (osoby ze świata biznesu bądź z innej konkurencyjnej uczelni czy szkoły). Dzięki temu można osiągnąć bardziej wyważoną ocenę danego ucznia uniezależnioną od jego osobistych relacji z nauczycielem. Ponadto rzadko się zdarza, by nauczyciel bądź egzaminator powiedział uczniowi, że robi coś źle tylko dlatego, że nauczyciel zrobiłby to inaczej. Każdy człowiek ma swój punkt widzenia i patrzy na świat inaczej (zwłaszcza ludzie z innych pokoleń i różnych kultur). Dlatego ocena dokonań ucznia jest bardzo uwarunkowana od słuszności argumentów, jakich ten uczeń użyje w trakcie obrony swojej pracy. Jeżeli uczeń nie wykonał danej pracy samodzielnie, można to łatwo zweryfikować w trakcie egzaminu zadając mu szczegółowe pytania na temat jego pracy oraz teorii przez niego użytych.
Podsumowanie
Artykuł ten oraz refleksje w nim zawarte mają oczywiście charakter ogólnikowy. Celem tego artykułu nie było krytykowanie i ocena każdego nauczyciela i każdej uczelni w Polsce, a raczej nakreślenie danych zjawisk patologicznych i problemów, które w Polsce niestety nadal istnieją, i które już dawno powinny być w jakiś sposób rozwiązane. Koniec pandemii wcale nie spowoduje, że te problemy przestaną istnieć. Z powodu pandemię te problemy są po prostu obecnie bardziej zauważalne i odczuwalne niż wcześniej.
Bez względu na przeszkody trzeba jednak pamiętać, że w dobie nauczania zdalnego każdy nauczyciel, nawet wychowania fizycznego, może osiągnąć wspaniałe rezultaty ze swoimi uczniami. Wszystko zależy od nauczyciela, jego podejścia do nauki i jego kontaktu z uczniami. W Danii już dawno zauważono i od wielu lat praktykuje się w szkolnictwie jedną podstawową zasadę: o wiele lepsze rezultaty można osiągnąć z uczniami motywując ich do działania, niż ich do tego działania zmuszając.
Nie bójmy się kształcenia w innym kraju niż Polska. Uczmy się od najlepszych. Dobrym pomysłem byłby wyjazd na studia za granicę np. do Danii nawet na 1 semestr. Dzięki temu będziemy w stanie po powrocie do Polski pokazać i propagować inny sposób patrzenia na świat i podejścia np. do edukacji. Podróże kształcą, a uczenie się w innym kraju, współpraca z ludźmi pochodzącymi z różnych kultur, otworzy nam oczy na rzeczy, których mogliśmy do tej pory nie zauważać. R. R. Szymański ambasador idei studiowania w Danii #studia #matura #edukacja #podróże #Dania
Comments